Pod koniec 2014 r.
indywidualne konta emerytalne miało 824,5 tys. Polaków, a ich
aktywa wyniosły w sumie 5 mld zł. Liczba kont zabezpieczenia
emerytalnego przekroczyła natomiast 528 tys. osób. Dane te
wskazują, że rozwój rozwiązań z III filara jest ciągle bardzo
powolny. Pomimo prób podejmowanych przez ekonomistów, mających na
celu uświadomienie Polakom ich przyszłej sytuacji emerytalnej,
nadal niewiele osób decyduje się na regularne odkładanie
pieniędzy.
Zdaniem specjalistów
nie ma mowy o wzroście popularności IKE i IKZE, ponieważ oba te
produkty nie są wystarczająco atrakcyjne dla oszczędzających.
Brakuje też zainteresowania ich sprzedażą. Ponadto, w ocenie
ekspertów, przeciętny Polak nie rozumie ani istoty obu tych
programów ani korzyści podatkowych, jakie one dają. Konieczne jest
zatem podjęcie działań, które zmieni nastawienie Polaków do
oszczędzania w ramach III filara oraz wyjaśnienie ich zasad.
Mimo tak powolnego
wzrostu zainteresowania podobnymi produktami, sam wzrost jest już
pozytywnym zjawiskiem. Stworzenie odpowiednich produktów przez
branżę ubezpieczeniową na jasnych warunkach i zapewnienie
doradztwa na wysokim poziomie, mogłoby poprawić sytuację.
Statystycznie Polak na ubezpieczenia na życie wydaje rocznie niecałe
200 dolarów. To sześć razy mniej, niż przeciętny Niemiec. Udział
składki ubezpieczeniowej w PKB w Polsce to około 3,4 proc., podczas
gdy w Europie udział ten jest dwukrotnie większy i wynosi 6,8 proc.
Pod względem średniej składki ubezpieczeń na życie na jedną
osobę rocznie również nie mamy się czym pochwalić – wyrabiamy
zaledwie 25 proc. średniej unijnej.
Zdaniem
specjalistów, powodem takiej sytuacji są słabe zachęty ze strony
państwa, a także oczekiwanie na efekty działań urzędników
zarówno przez firmy ubezpieczeniowe, jak i ich klientów.
Przyszłością mogą być w tym przypadku produkty łączące w
sobie inwestycję z ochroną kapitału.
Źródło: Newseria