19 października
ubiegłego roku weszła w życie nowelizacja ustawy o prawie zamówień
publicznych, która znacząco zmieniła podejście do przetargów
publicznych. Od tamtej pory odsetek przetargów, przy których cena
była najważniejszym kryterium, spadł niemal dziesięciokrotnie.
Wynik ten zaskoczył ekspertów. Udowodnił, że zamawiający nie są
tak bardzo przyzwyczajeni do najniższej ceny, jak mogło się
wydawać.
Do momentu wejścia
nowelizacji w życie, zaledwie 7 proc. postępowań przetargowych
było prowadzonych z zastosowaniem kryterium ceny oraz jednego lub
więcej kryteriów dodatkowych. Teraz takich postępowań jest aż 67
proc. Zmiana wynika z nowych przepisów, które wymusiły
wprowadzenie kryterium pozacenowego do zamówień publicznych. Miało
to ograniczyć wybieranie najtańszych ofert, przy których jakość
wykonania i koszty są zazwyczaj drugorzędne.
Stosowanie innych
wymogów, niż cena usługi, nie zawsze oznacza jednak realny wpływ
na wynik zamówienia. Często jako próbę obejścia nowych
przepisów, zamawiający wprowadzają warunek związany z czasem
gwarancji lub terminem wykonania. Do tej pory te kryteria stanowiły
podstawę zamówienia. Zdaniem ekspertów, ta sytuacja będzie się
zmieniać i zamawiający z czasem zaczną stosować kryteria
ekonomiczne. Już teraz pojawiają się pomysły na wprowadzanie
wymogów jakościowych.
Nowa ustawa jest, w
ocenie ekonomistów, dobrym krokiem w kierunku zmiany sposobu
myślenia o zamówieniach publicznych i w efekcie może doprowadzić
do odrzucenia niskiego kosztu zakupu na rzecz opłacalności
długoterminowego korzystania z danego produktu lub usługi. Nie
oznacza to jednak, że najtańsze oferty przestaną być całkowicie
brane pod uwagę. W wielu przypadkach nadal niska cena będzie
dominować przy podejmowaniu decyzji.
Źródło: Newseria