W pierwszym półroczu
tego roku w ramach składek emerytalnych i rentowych wpłynęło do
urzędu łącznie 65 miliardów 800 milionów złotych. Jak donosi
„Puls Biznesu”, to o 300 milionów mniej, niż w tym samym
okresie w roku poprzednim. Jest to jednocześnie pierwszy spadek
wpływów od 2008 r.
Wynik obliczeń
zaskoczył ekspertów, którzy przy 3,3-procentowym wzroście
gospodarczym szacowali, że przychody będą większe, niż w 2013 r.
o ponad 4 proc., czyli około 3 miliardy zł. ZUS przekonuje, że
spadek nie jest groźny i jest wynikiem „okresowych wahnięć”.
Zakład spodziewa się wzrostu dochodu w najbliższym czasie.
Z tym stanowiskiem
nie zgadzają się ekonomiści, dla których sytuacja jest
zastanawiająca i wymaga przeprowadzenia dokładnych obserwacji.
Spadku wpływów do ZUS dopatrują się w unikaniu ich przekazywania
przez przedsiębiorców. Przyczyną może być wzrost zatrudnienia na
podstawie umów cywilnoprawnych lub przechodzenie do szarej strefy.
Już na początku
sierpnia Najwyższa Izba Kontroli ostrzegała, że przyjęta reforma
emerytalna nie rozwiąże największego problemu Funduszu Ubezpieczeń
społecznych, jakim jest jego niewypłacalność. Bez wsparcia
budżetowego może zabraknąć środków na wypłaty emerytur.
Szczególnie, że ZUS przewiduje dalszy wzrost deficytu FUS.
Ponadto najnowsze
statystyki dotyczące OFE donoszą, że na pozostanie w funduszach
zdecydowało się ponad 2,5 mln ubezpieczonych. To więcej, niż
zakładano, jednak nadal liczba ta jest co najmniej o połowę za
niska, aby system kapitałowy wspierał system emerytalny.
Źródło: IAR