Przepisy dotyczące
mobbingu są obecne w kodeksie pracy od dziesięciu lat. Liczba spraw
o przemocy psychicznej i fizycznej w pracy od tej pory stale rosła.
W 2013 r. odbyło się ich już 603 w sądach rejonowych oraz 131 w
okręgowych. W tych pierwszych zaledwie 4, a w drugich – 3 proc.
jest rozpatrywanych na korzyść pracownika.
Eksperci uważają,
że przyczyną jest zbyt szczegółowa definicja mobbingu, zawarto w
kodeksie pracy, co utrudnia pracownikom udowodnienie go w sądzie.
Twierdzą oni, że rozwiązaniem może być orzecznictwo Sądu
Najwyższego, stanowiące, że chociaż dane zachowanie nie nosi cech
mobbingu, to narusza dobra osobiste podwładnego. Dla pracownika taki
zapis byłby podstawą do dochodzenia roszczeń.
Coraz częściej też
pracownicy nadużywają pojęcia mobbingu po to, aby otrzymać
odszkodowanie. Błędnie odczytują krytykę ze strony pracodawcy
jako mobbing, który z definicji jest uciążliwym i długotrwałym
nękaniem, a nie zwykłym konfliktem. Jak regulują przepisy, nękanie
i zastraszanie powinno trwać co najmniej pół roku, aby mogła być
mowa o mobbingu. W takich sytuacjach pracownik jest izolowany od
grupy, wykonuje pracę poniżej swoich kwalifikacji lub liczba zadań
przekracza jego możliwości.
Zdaniem ekspertów
na mobbing należy reagować już przy jego pierwszych oznakach,
jednak podejmowane działania powinny mieć charakter polubowny.
Jeżeli rozmowa z agresorem nie przynosi skutku, można zwrócić się
do kadr, działu prawnego lub bezpośrednio do zarządu. Postępowanie
sądowe powinno być ostatecznością. Warto mieć na uwadze fakt, że
podczas rozprawy sądowej, należy przedstawić dowody na mobbing w
postaci pisemnych gróźb, nagrań z kamer, relacji świadków,
prowadzonych notatek z zapisem rozmów i sytuacji, które mogą być
uznane za przemoc.
Źródło:
Newseria.pl