Pomysł wydania
uniwersalnego podręcznika dla uczniów klas pierwszych Ministerstwo
Edukacji Narodowej zaprezentowało kilka miesięcy temu. W dużym
pośpiechu przystąpiono do tworzenia książki, z której za darmo
mają korzystać dzieci, rozpoczynające od września tego roku naukę
szkolną. Rząd postanowił również przeznaczyć po 50 zł na
każdego ucznia. Za tę kwotę będzie można kupić dodatkowe
materiały. Od samego początku do rządowego pomysłu sceptycznie
odnosiły się wydawnictwa, które wiele stracą na takim
rozwiązaniu. Twierdzą one, że za pieniądze przeznaczone na
pośpieszne przygotowanie rządowego podręcznika można by
dofinansować zakup tych już wydanych i sprawdzonych w szkole.
Dzięki temu nauczyciele zachowaliby możliwość dostosowania
podręcznika do potrzeb swoich oraz uczniów.
Tymczasem rządowy elementarz został przekazany do konsultacji. Minister edukacji
narodowej, Joanna Kluzik-Rostkowska, zachęca, aby każdy
zainteresowany przejrzał podręcznik na stronie internetowej i
wyraził swoją opinię. Po świętach ma być on również
konsultowany z nauczycielami i uczniami. Pierwsza część
podręcznika powstała szybciej, niż pierwotnie zakładano. Kolejna
część ma zostać zaprezentowana już w najbliższych tygodniach.
Przedstawiciele
wydawnictw już na tym etapie dostrzegają błędy w publikacji. Jak
twierdzą, przy tak szybkim tempie tworzenia podręcznika, nie mogło
ich zabraknąć. Elementarz dla pierwszoklasistów powstał w
ciągu dwóch miesięcy, podczas gdy standardowe prace nad podobnymi
publikacjami trwają co najmniej pół roku. Wynika to z wymogów,
nakazujących dokładną weryfikację każdego podręcznika przez
niezależnych ekspertów, powoływanych przez MEN. Rządowa
publikacja jeszcze takiej weryfikacji nie przeszła.
Wydawcy jednocześnie
podkreślają, że pomysł darmowego podręcznika jest godny
poparcia. Jednak zamiast tworzyć go w niezwykłym pośpiechu, można
go było wybrać spośród istniejącej dziś bogatej oferty
sprawdzonych w edukacji książek.
Źródło:
Newseria.pl