To już ostatnia transza deregulacyjna,
którą przyjął rząd zgodnie z projektem Ministerstwa
Sprawiedliwości. Jest ona o tyle ważna, że w wielu przypadkach
umożliwia pozyskanie młodych pracowników. Skomplikowany
proces starania się o kwalifikacje, egzaminy i aplikacje zniechęcały
do rozpoczynania starań o wykonywanie określonych zawodów.
Dzięki ich uwolnieniu łatwiej będzie zdobyć odpowiednie
kwalifikacje.
Trzecia, i jednocześnie największa
transza, budzi najmniej wątpliwości ekspertów. Jest to
zasługa wyboru zawodów do uwolnienia. Znajdują się wśród
nich profesje z branży wydobywczej i geologicznej, ale na liście
nie brakuje również zawodu strażaka, tłumacza przysięgłego
oraz maklera giełd towarowych. W sumie 101 zawodów.
Jak przewidują specjaliści, efekty
deregulacji będą odczuwalne dopiero za ok. 2 lata. Konieczność
jej przeprowadzenia pojawiła się po otrzymaniu danych, zgodnie z
którymi Polska znajduje się na pierwszym miejscu w Europie
pod względem liczby zawodów regulowanych. Przed rozpoczęciem
procesu uwalniania profesji, było ich aż 380. Dla porównania
w Niemczech regulowanych jest jedynie 152 profesji. Jak informuje
resort sprawiedliwości, w wielu z nich usuwane są jedynie części,
a nie wszystkie wymagania dostępu do zawodów.
Trzecia transza jest na razie ostatnią,
jaką Ministerstwo Sprawiedliwości zaplanowało w swoim projekcie.
Wiadomo już jednak, że planowana jest jeszcze czwarta, nad którą
już teraz trwają prace.
Źródło: DGP