Dzięki unijnej dyrektywie państwa
Unii zmniejszą zużycie energii i zwiększą, dzięki temu,
konkurencyjność firm i gospodarki. Mimo to, polskie
przedsiębiorstwa nadal nie są zainteresowane inwestycjami w
energooszczędność.
Zgodnie z ustawą o efektywności
energetycznej w Polsce zaczął obowiązywać system białych
certyfikatów, czyli świadectw efektywności energetycznej,
który w praktyce okazał się bardzo skomplikowany. Na jego
podstawie przedsiębiorstwa, które zajmują się sprzedażą
energii elektrycznej, ciepła lub gazu odbiorcom końcowym, czyli
konsumentom w gospodarstwach domowych, muszą przedstawić do
umorzenia prezesowi URE określoną liczbę takich świadectw. Firmy,
które nie wywiązały się z tego obowiązku, do końca marca
2014 r. będą musiały wnieść opłatę zastępczą w wysokości 1
tys. zł za 1 tonę.
Takie przedsiębiorstwa nie są jednak
zainteresowane inwestycjami, które mają przynieść poprawę
efektywności energetycznej. Wolą one płacić opłaty zastępcze.
Dyrektywa unijna będzie natomiast takie inwestycje wymuszała. Do 5
czerwca wszystkie kraje członkowskie powinny już wdrożyć ją do
swojego prawodawstwa.
Dyrektywa wprowadzi kilka zasadniczych
zmian, jak obowiązek poprawy efektywności energetycznej
przedsiębiorstw, ale także zwiększenie roli sektora publicznego
oraz obowiązek termomodernizacji budynków. Na tej podstawie
każdego roku 3 proc. powierzchni budynków należących do
instytucji rządowych lub przez nie zajmowanych będzie podlegać
renowacji, która ograniczy zużycie energii. W dużych
przedsiębiorstwach przeprowadzane będą audyty energetyczne.
Zmiany te mają przynieść Unii
Europejskiej co najmniej 17-procentowy wzrost efektywności
energetycznej do 2020 r. Firmy mają zyskać na konkurencyjności.
Niższe zużycie energii oznacza niższe koszty produkcji, a co za
tym idzie – niższe ceny.
Źródło: Newseria.pl