Prowadzenie blogów tematycznych stało się w ostatnim czasie bardzo popularne. Najchętniej zakładane i czytane dzienniki dotyczą zagadnień, związanych z modą i urodą, jednak nie brakuje również blogów branżowych – prawnych, podróżniczych, politycznych, firmowych. Prowadzą je nie tylko zwyczajni obywatele, ale także osoby publiczne, jak Martyna Wojciechowska, Anna Mucha, czy Kasia Tusk. Tym, co zdecydowanie zachęca blogerów do tworzenia swoich dzienników internetowych, jest fakt, że na takiej działalności można również zarabiać. Oczywiście o takich osobach nie zapomniał fiskus.
Dochody z prowadzenia bloga związane są z umieszczanymi na nim reklamami. Im bardziej popularny jest dziennik internetowy, tym większa ilość czytelników odwiedza go codziennie, a co za tym idzie – pojawia się tym większa szansa dla firm, że ich reklama dotrze do szerszego grona odbiorców. Podobnie dzieje się w przypadku, gdy sprzedawca za pośrednictwem blogera reklamuje swoje artykuły na jego stronie – wówczas osoba, do której blog należy, otrzymuje procent ze sprzedaży. W takich przypadkach, gdy prowadzenie bloga staje się źródłem dochodów, należy uznać, że jego autor prowadzi firmę. Reguluje to art. 5a pkt 6 ustawy o PIT (Dz. U. z 2012 r. poz. 361 z późn. zm.), w którym znajduje się zapis, iż działalnością gospodarczą jest każda działalność zarobkowa, która prowadzona jest we własnym imieniu, w sposób zorganizowany i ciągły, bez względu na jej rezultat. Oznacza to, że ilość zarobionych na blogu pieniędzy nie ma znaczenia. Jeśli jest on prowadzony regularnie i przynosi zyski – autor powinien zgłosić prowadzenie działalności.
Bloger, który rozlicza się jako przedsiębiorca może wybrać opodatkowanie według skali podatkowej w wysokości 18 lub 32 proc., ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych albo podatkiem liniowym, wynoszącym 19 proc. Specjaliści twierdzą, że ostatnia forma jest najkorzystniejsza, gdy dochody z bloga są dodatkiem do dochodów osiąganych z innych źródeł. Wybór takiej formy rozliczeń należy zgłosić w pisemnym oświadczeniu do naczelnika urzędu skarbowego w terminie do 20 stycznia roku podatkowego. Wiąże się to jednak z koniecznością zarejestrowania działalności gospodarczej, co oznacza opłacanie składek do ZUS.
W przypadkach, gdy blogerzy osiągają nieregularne przychody z reklam, mogą uznać, iż pieniądze pochodzą z umowy nienazwanej podobnej do dzierżawy. W takich przypadkach zysk z udostępnienia strony dla reklam można rozliczyć według 8,5-proc. stawki ryczałtu. Ponownie, taką opcję należy zgłosić pisemnie do 20 stycznia roku podatkowego albo do 20. dnia miesiąca następującego po tym, kiedy osiągnięto pierwszy przychód. W takich przypadkach blogerzy powinni co miesiąc albo kwartał wpłacać zaliczki na podatek.
To ostatnie rozwiązanie miało już swoje precedensy w sądzie (wyrok łódzkiego WSA z 29 czerwca 2012 r. oraz NSA z 9 marca 2012 r.), który orzekł na niekorzyść fiskusa. Oznacza to, że w przypadku, gdyby interpretacja indywidualna, dokonana przez urząd skarbowy, okazała się dla blogera niekorzystna, może on domagać się sądowego rozpatrzenia sprawy i taki spór wygrać.
Źródło: GP