Według pierwszych prognoz, deflacja miała się utrzymywać w polskiej gospodarce przed dwa miesiące. Tymczasem mijają już dwa lata odkąd spadają ceny surowców. Specjaliści twierdzą jednak, że to już ostatnie miesiące deflacji. Wzrost płac spowoduje, że w 2017 r. znowu będziemy mieć do czynienia z inflacją.
Eksperci podkreślają, że panująca w Polsce deflacja nie jest uciążliwa. Nie towarzyszy jej spadek pensji, a wynika ona głównie z globalnego spadku cen surowców. Konsumenci są zatem w dobrej sytuacji, ponieważ mniej wydają m.in. na paliwo i energię. Dzięki temu gospodarstwa domowe mogły przeznaczyć więcej środków na inne wydatki. Zdaniem ekonomistów, cały czas poprawia się ponadto sytuacja na rynku pracy. Dzięki rosnącym płacom konsumenci nie odkładają swoich decyzji o zakupach. Deflacja nie wpłynęła również znacząco na wyniki finansowe firm.
Przełożyło się to nie tylko na realny wzrost płac, ale także na większą presję, co do podnoszenia wynagrodzeń. Specjaliści twierdzą, że spowoduje to wychodzenie z deflacji. Wyższe pensje będą powodowały efekt popytowy, co bezpośrednio przełoży się na wzrost cen. Wyraźnego przyspieszenia inflacji możemy się spodziewać w I kwartale 2017 r., kiedy będziemy obserwować efekt niskiej bazy.
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, póki co, nadal mamy do czynienia ze deflacją. Według opublikowanych danych, ceny w maju odnotowały dalszy spadek - o 0,9 proc. w ujęciu rocznym.
Źródło: IAR