Pracodawcy popierają
pomysł ujednolicenia umów o pracę. Najważniejszą zmianą, która
prawdopodobnie wejdzie w życie już w pierwszym kwartale przyszłego
roku, jest zrównanie okresów wypowiedzenia, których długość po
zmianach ma być uzależniona od stażu pracy i wynosić od 2 tygodni
do 3 miesięcy.
Z kodeksu pracy
zniknąć ma także umowa na czas wykonania określonej pracy.
Zgodnie zaś z pomysłem ujednolicenia umów o pracę, jedyną
różnicą między umowa na czas określony i nieokreślony powinna
być konieczność uzasadnienia wypowiedzenia umowy stałej i konsultacja takiej decyzji ze związkami zawodowymi.
Ujednolicenie umów
o pracę ma przyczynić się do zmniejszenia społecznych patologii.
Dzięki zmianom pracodawcy nie będą musieli się bać zawierania
umów na czas nieokreślony. Być noże zmiany przyczynią się też
do ograniczenia umów cywilnoprawnych.
Po ujednoliceniu
umów o pracę, umowa o pracę przez pierwsze 3 miesiące miałaby
cechy umowy o pracę na okres próbny, a wraz z kolejnymi
przepracowanymi miesiącami pracownik zyskiwałby nowe przywileje.
Propozycje zmian
niosą jednak ze sobą pewne niebezpieczeństwa, np. pracodawcy będą
mogli zwalniać pracowników tuż przed przyznawaniem im kolejnych
przywilejów. Jednak również i na to wydaje się być proste
rozwiązanie – przywileje powinny być przyznawane stopniowo
zamiast od razu w większych ilościach.
Szczegóły zmian w
zasadach zatrudnienia ustalone mają być na podstawie dialogu między
rządem a partnerami społecznymi. Rozmowom sprzyjać na pewno będzie
powołanie Rady Dialogu Społecznego.
Źródło: Gazeta
Prawna