Zaciągnięcie
kredytu mieszkaniowego zawsze wiążę się z ryzykiem. Obecnie
jednak wydaje się ono wyjątkowo duże. Z jednej strony niepokojąca
jest sytuacja w Grecji, z drugiej Polacy wstrzymują się ze względu
na jesienne wybory, które mogą przynieść zmiany.
Spadek zainteresowania kredytami mieszkaniowymi widać już w statystykach i raportach prowadzonych przez banki i BIK. W samym tylko
czerwcu do BIK dotarły wnioski na kwotę niższą o 6,7% niższą
w przeliczeniu na dzień roboczy w porównaniu z analogicznym okresem
w 2014 roku. Z danych BIK wynika też, że w 2015 r. banki
udzieliły swoim indywidualnym klientom kredytów o łącznej
wartości 15,8 mld zł (wyłączając z tego kredyty powyżej 1 mln
złotych), czyli o 3,5% mniej niż do maja 2014 r., gdy wartość
udzielanych w 2014 roku kredytów wynosiła już 16,41 mld złotych.
Zachętą do
zaciągnięcia kredytu nie są ani niskie stopy procentowe,
ani tanie kredyty, którymi kuszą banki. Jednocześnie rynek
kredytów mieszkaniowych coraz bardziej rozmija się z polskim
rynkiem sprzedaży mieszkań. Chociaż kredytów zaciąga
się znacznie mniej, to jednak sprzedaż mieszkań rośnie. Nie
słabnie zwłaszcza zainteresowanie nieruchomościami z rynku
pierwotnego. W okresie od stycznia do czerwca najwięksi deweloperzy
znaleźli nabywców na 8,1 tysięcy lokali czyli o 26% więcej
niż w pierwszym półroczu roku 2014. Trend ten to efekt przesuwania
oszczędności z nisko oprocentowanych lokat do segmentu
nieruchomości. Transakcje są coraz częściej finansowane gotówką, a jeśli kupujący
nie dysponują pełną kwotą, to najczęściej decydują się na kredyt z dużym wkładem własnym w nieruchomość.
Źródło: Gazeta
Prawna